Po 3 godzinach dojechalismy na Bangkok Northern Bus Terminal, po naszemu Bangkok Polnocny, po ichniejszemu Mokchit.
Nigdy czegos takiego nie widzialem, na dworcu byla 3 pasmowa ulica i byl korek autobusow, 130 stanowisk, tysiace ludzi, setki okienetk (budynek dworca jest jak Galeria Dominikanska we Wroclawiu), poszedlem do informacji, gadali po angielsku, skierowali mnie gdzie trzeba, w okienku juz z tym angielskim nie bylo zbyt rozowo, na pytanie ile jedzie autobus do Chiang Mai, tajka z krwi i kosci powiedziala mi ze jest 19:40, usmiachnalem sie, kupilem opcje VIP, bo jeszcze takiej nie mielismy, troche droga, ale sprawdzic musielismy o co chodzi. Bangkok - Chiang Mai 806 baht/os, jakies 710 km.
Kupielm bilety na 21, poszlismy cos przekasic i do autobusu. Faktycznie niezla opcja, miejsca numerowane jak w samolocie, jedzenie tez bylo, ale nie zbyt dobre, mega ostre curry podali. Nawet nie wiem co lecialo w tv bo odrazu zasnalismy i spalismy cala droge, a warunki do spania byly super. Miejsca bylo super duzo, ja mam 180, i nie moglem dotknac noga fotela przedemna, super opcja szczegolnie dla wysokich osob.
O 21 wystartowalismy, mielismy jechac 10 godzin, a juz o 5:30 juz bylismy na miejscu.
O i jeszcze jedno, jak sobie sami zorganizowalismy wszystko to bylo pieknie i ladni, zadnych dziwnych przesiadek i kombinowania, planowo i na czas.