Dzis wstalismy rano i w droge do Mue Koh Angthong Parku, jakies 2 godzinki lodzia na zachod od Ko Samui jest 40 malych i wiekszych wysypek czyli Angthong. Upal jak 150.
Wysepki w sumie na nas wrazenia wielkiego nie zrobily, moze dlatego ze byly tam 2 miliony tajow i z milion chinoli, niestety taki termin trafilismy, jutro Tajski Nowy Rok wiec wszyscy maja wolne i jezdza.
Najwiekszym hitem wycieczki do Angthong byly kajaki, razem zasiedlismy na jednym i w droge, nie musze pisac, ze Monia po jakichs 100m zajela sie zwiedzaniem, a ja pedalowalem, to byla klasyczna jedynka, bez sternika, czasem tylko slyszalem eeeee stop bo skala, ale jak juz doplynalem to myslalem ze padne, pot sie lal litrami a rece mi odpadly, prosto do oceanu i po 5 minutach bylo lepiej.
Drugim hitem byla przeprawa do pieknego jeziora, przynajmniej tak reklamowali, mega upal, pelno ludzi wasko i wysoko, po tych waskich schodach, sama przyjemnosc, doszlismy tam i ..... hmmm jezioro, jak milion innych, i mega wku..... poszlismy na dol, lipa pelna, oczywiscie do wody prosto.
Apropo nowego roku to tutaj jest taka tradycja jak u nas lany poniedzialek, juz dzis zaczeli, po glownej ulicy plynie woda jak rzeka, az sie jutra boimy. cdn....