Jak zaplanowalismy tak zrobilismy, pobodka z rana o 6, sniadanie, potem minibus do parku, mial jechac godzine, po tajsku 1:30.
Jestesmy juz w parku i jakis Taj z krwi i kosci, gadal po angielsku ale z takim akcentem ze co 7 slowo lapalismy. Nawinela sie tez para sasiadow z niemiec i akurat zrobilismy wycieczke. O 10 wystartowalismy do parku, na punkt widokowy, potem do portu i na lodz, plynelismy ogromnym jeziorem, kilka postojow, piekne domki na wodzia, wlasciwie cale wioski plywajace, calosc na bambusowych palach. Zjedlismy tam tez obiad, po czym poszlismy na spacer do lasu deszczowego, Taj tak gadal ze juz wszyscy mieli go dosc ale wspolnie we czworke klecilismy co do nas mowi. Las deszczowy super, niestety pora sucha wiec nie ma szans na zwierzeta, ale za to 20-30 metrowe bambusy robily ogromne wrazenie. Z lasu na lodz bambusowa i do jaskin, super sprawa w szczegolnosci w takim upale. Po tym wszystkim w droge do domu, jezioro ogromne wiec jakas godzine plynelismy do portu, tam prywatny transport do hotelu (za dwie osoby 300 baht - jakies 100 km).
Park Khao Sok super, jutro wstajemy z rana i jedziemy do portu, w droge na nastepne wyspy, tym razem po stornie Zatoki Tajlandzkiej, Ko Samui i Ko Tao, przynajmniej taki jest plan !!!!!! cdn......