Pobudka o 6 rano, bo w planie snurkowanie z rekinami. Chetnych wariatow oprocz nas tylko dwoch, dwie dziewczyny. Dostalismy dwoch przewodnikow, po jednym na pare, prawdziwi tajowie z krwi i kosci, ni w zab angielskiego, ale slowo SHARK mieli obcykane.
Lodka plynelismy jakies 20 min w nieznanym kierunku, potem do wody. Serce walilo jak mlot, bo nie wiedzielismy czego i z ktorej strony mozemy sie spodziewac. Pani w hotelu powiedziala, ze jak nie zobaczymy rekina to nie placimy. Po 15 min plywanai dookola w koncu zobaczylismy rekiny. Byly naprawde blisko, ale nie byl bardzo duzy, mial okolo metra dlugosci, ale i tak budzil respekt. Potem jeszcze kilka razy je widzielismy i na deser inne kolorowe rybki, wrazenia nie do opisania.
Ogolnie to na Phi Phi Don jest sporo ladnych raf i duzo kolorowych ryb, polecamy dla fanow snurkowania.
Po 2 godzinach wrocilismy na nasza plaze i nie robilismy NIC !!!!!