Plan byl taki ze z Lake Nakuru jedziemy bezposrednio do Tsavo West. Udalo nam sie dogadac z naszymi kompanami zeby zabrali nas do Parku w Nairobi, a wlasciwie do jednej jego czesci, The David Sheldrick Wildlife Trusts' Orphans' Project.
Jest to magiczne miejsce, w sumie najpiekniejsza rzecz jaka tam widzielismy, otwarte tylko godzine dziennie od 11:30 do 12:30 (pamietam nawet cene 300 szylingow kenijskich + co lasak). Sierociniec sloni (byl tez malutki nosorozec).
Przez cala godzine opiekunowie opowiadali o kazdym sloniatku, a one wariowaly w blocie, jeden nawet do nas podszedl i udalo nam sie obojgu go poglaskac. Opisany jest proces wychowywania sloni, spania z nimi, karmienia, a takze tragiczne okolicznosci przez ktore sloniki tam trafiaja.
Naprawde warto !!!!!!!!!!! Ponad wszystko !!!!!!!!!!
Opuszczajac to piekne miejsce kierowca sie zapatrzyl i walnelismy w guzca, na szczescie nic nikomu sie nie stalo, zwierzak uciekl caly i zdrowy, a my w droge......
.....a wlasciwie w korkach, to wszedzie tak samo wyglada, LONDYN, WROCLAW, NEW YORK, NAIROBI, korki sa identyczne z ta roznica ze tu pomiedzy samochodami chodzili handlarze i swiatla dzialaly sobie a ruch sobie, kiedy sie uda to jedziesz. Jezli macie zamiar jechac od albo przez Nairobi to tylko w WEEKEND !!!! Po drodze mielismy jeszcze kenijski objazd i wieczorkiem wyladowalismy w Tsavo West, szybki gamedrive i do campu.