Nazwy nie pamietam, ale milismy camp w srodku parku, co mialo swoje plusy i minuuuuuuuuusy.
Do plusow na pewno zaliczalo sie zrodelko ktore bylo zaraz pod tarasem restauracji, jedzac sniadanie ogladalismy jak zwierzyna idzie do wodopoju.
Minusem na pewno bylo to ze nie wolno bylo chodzic nigdzie samemu, wszedzie z ochrona, a po 23 nie wolno bylo opuszczac pokoju. Na naszym dachu przez cala noc wyly hieny, ja nie mialem problemu, ale monika nie mogla spac pol nocy.
Z rana sniadanie i na gamedrive, a slon sie zalatwil pod naszym domkiem i ledwo mozna bylo przejsc.
Tsavo West, podobe do Tsavo East, moze bardziej zielone, ale tak naprawde zwierzat nie bylo az tak wiele, po tych wszystkich parkach to bym powiedzial ze nawet bylo ich malo.
Sporo SLONI i GAZEL.