Trasa z Amboseli do Maasai Mara jest jedna, przez Nairobi, w niedziele nie ma korkow i jest calkiem spoko, do tego punktu trasa szla planowo i wygladalo ze dojedziemy na czas.
No ale co to by byla za wyprawa jakby wszystko szlo zgodnie z planem.
Trasa Nairobi Maasai Mara to niby nic wielkiego, ale jakies 100 km przed parkiem droga asfaltowa zamienia sie w kamienista i jest conajmniej nie ciekawie. Po 60 km droga sie konczy !!!!! Zero znakow !!!! PIACH !!!! Nawet nasi sie zgubili, po jakichs 30 km bedac juz prawie w naszym Campie na noc zerwala sie taka ulewa, w 10 minut drobi zamienily sie w rzeki, wszedzie pelno blota, a zeby bylo jeszcze ciekawiej wlasnie wpadlismy w stado krow. Na terenie Masaiow w sumie nie powinno nas to dziwic. No i ostatnie 10 km to z 2 godziny jechalismy.
po dordze widzielismy rozne dziwne rzeczy, ale najbardzie egzotyczny byl taras widokowy polaczony ze sklepem, mowili ze w 100% bezpieczny, nie poszlismy (patrz foto).
Brudni zmeczeni i szczesliwi po 14 godzinach dojechalismy do campu. Wieczorny gamedrive sobie podarowalismy zjedlismy i do spania.
Camp Tipilikwani, graniczyl z parkiem (te w parku za sporo drozsze), byl bardzo ekskluzywny, pieknie zrobiony, mila obsluga, w restauracji wybor nie duzy ale z karty, polecam. Wszystko dzialalo na baterie sloneczne wiec prad byl tylko od 18 do 23.
Z rana wyruszamy na calo dniowy gamedrive.