Dojechalismy do Trat o 2:40 w nocy, miejscowosc jest prawie martwa za dnia co dopiero w nocy. Zapoznalismy sie z kazdym naganiaczem, przyszli przedstawic swoja oferte, kazdy po 6 razy. Pytali o wszystko, uprzejmi byli.
My uderzylismy w kime, Monia na krzeselkach ja na walizkach.
Okolo 6 rano sie przebudzilismy, w informacji prawdziwy taj z krwi i kosci, ni w zab angielskiego, dal nam ulotki o wyspach. Plan byl jechac na Ko Mak albo Ko Kut, ale wybralismy w koncu Ko Chang.
Wzielismy songtou (taki wiekszy tut-tuk), kierowca bil sie z myslami i dlugo trzyma na 200 bahtach, ale w koncu jak zobaczyl ze czekamy na minibusa to zmiekl, a jak ja wyciagnalem Lonley Planet to padl calkiem i powiedzial, OK 150 Baht, lets go !!!