No wlasnie mialo byc Miami, ale niestety jak to w ambasadzie, ruletka. Monika dostala wize a ja nie.
Trzeba bylo zatem plan awaryjny, w tym przypadku Meksyk. Niestety mielismy tylko 11 dni wolnego, wiec wyjazd na 14 dni nie wchodzil w gra. Osobiscie jestem przeciwnikiem 7 dniowych pobytow, ale tym razem nie chcialem siedziec w domu wiec uleglem.